Jest kilka słów kluczowych / haseł, które w ustach dzieci stawiają rodziców na baczność, podnoszą zawartość adrenaliny we krwi (natychmiastowo), rozszerzają źrenice lub po prostu każą wyskoczyć z łóżka mimo wczesnej pory (w niedzielę) i spieszyć na pomoc swej pociesze. Niektóre z tych zwrotów usłyszane w ciągu dnia wywołuję znacznie spokojniejsze reakcje, w postaci zaprowadzenia delikawenta (-tki) do toalety, podania nocnika, podtarcia nosa itp. itd.
Natomiast dialog (a w zasadzie jego namiastka, bo generalnie monolog) w wykonaniu Szymona:
Sz: Tato… kupę!
<chwila wahania, potrząsanie głową Szymona>
Sz: yyy… siku!
<znów coś powiedziało się nie tak, więc potrząsanie głową>
Sz: katar! <trafiony zatopiony!>
… może wywołać w rodzicu tylko radość 🙂