“Erratum” – obejrzane. Lubię to!

Jak mawiał ś.p. ks. Bronisław Brzozowski “nie ma przypadków, są tylko znaki” tak i w ostatnich dniach doświadczyłem, że coś jest na rzeczy.

Nie pamiętam nawet kiedy (i z jakiego powodu – recenzja? polecenie?), wpisałem sobie w notatki telefonu (powered by Android) potrzebę/konieczność obejrzenia filmu “Erratum”  (reż. Marek Lechki). Notatka ta przetrwała już kilka napraw telefonu i instalacji systemu co, przyznać muszę, było znakiem. Kiedy dodatkowo oferta filmowa z Merlin.pl (z reguły ich reklamy lądują w koszu bez czytania) przykuła moją uwagę możliwością nabycia filmu na DVD za grosze, to był to również znak wyraźny. Bez wahania dokonałem transakcji kupna i dziś nastał czas na projekcję w domowym zaciszu.

Film porwał mnie bez reszty i stał się naprawdę niezwyczajną przygodą i podróżą przez różne światy, emocje. Dał mi możliwość śledzenia głównego bohatera, Michała, który wraca po latach do swego domu. Ten dom zawiera w sobie wiele, niesie przeróżne znaczenia, a ich wzajemny wpływ w przeszłości i dziś dodaje historii dramatyzmu, ale i piękna. Michał, początkowo niechętny tej sentymentalnej podróży, poddaje się wydarzeniom które niosą go do odnalezienia prawdy o sobie sprzed lat i konfrontacji z emocjami oraz konsekwencjami dawnych decyzji i dopisuje erratę do swojej historii. Będąc dezerterem z własnego życia, ma okazję jako dorosły człowiek wrci do korzeni, odnaleźć przyjaciół, przeżyć fajne chwile z kumplem z zespołu, odnaleźć drogę do spotkania ze swoim ojcem. To prawdziwe spotkanie, gdy dochodzi między nimi do dialogu po wielu nieudanych próbach, ma miejsce dopiero pod koniec filmu i jest urzekające. Znacznie nawet bardziej od sceny z komisarzem policji, z którym wymieniają sobie uwagi o wzajemnej dziwności 🙂

Więcej nie zdradzę, bo jest to film, który po prostu koniecznie trzeba obejrzeć.

Tomasz Kot, odgrywający główną rolę, tkwiący w mej pamięci wyłącznie jako Rysiek Riedel ze “Skazanego na bluesa”, od tej pory stanie się Michałem z “Erratum” gdzie zagrał świetnie i przekonywająco. Muzyka, bardzo subtelnie dopełniająca scen, również rewelacyjna. O ile zwykle nie zwracam uwagi na wianuszek nagród (bo i ich nie rozumiem, w sensie nie znam się i nie jestem ekspertem tej dziedziny), którymi dystrybutor zachęca do obejrzenia filmu, to w tym przypadku (również na ślepo) mogę powiedzieć, że wszystkie wyróżnienia są w pełni uzasadnione i świadczą dobrze o tej produkcji. Brawa dla aktorów, brawa dla p. Marka Lechki.

Na zakończenie mała zachęta.

Dodaj komentarz