6 października 2010

Szymon

Szymon urodził się 20 września 2010 roku, jako nasze trzecie dziecko 🙂 Piękny, grzeczny i uroczy od pierwszych chwil swego życia. Oto łyk wspomnień z pierwszych 9 miesięcy Jego życia oraz informacja o Patronie.

Dawno, dawno temu…

Szymon pojawił się pod sercem swojej mamy niedługo po świętach Bożego Narodzenia. Nie da się pominąć faktu, że od dłuższego czasu jego Siostra modliła się o nowego dzidziusia w domu. Była to również jedna z próśb wystosowanych w liście do św. Mikołaja 🙂 Tuż przed trzydziestymi urodzinami Tatusia, upewniliśmy się, że nowe życie rzeczywiście się poczęło.

Pierwsze tygodnie ciąży obfitowały w mdłości, ale kiedy ustąpiły zaczął się naprawdę cudowny czas oczekiwania na Szymona. Pojawiły się pierwsze zachcianki (rosół, ogórki małosolne, pasztet) i odechcianki (czekolada, słodycze). Mama czuła się świetnie nosząc pod sercem młodego człowieka.

Na USG połówkowym dowiedzieliśmy się, że będzie to chłopiec. U Pana Doktora byliśmy razem z dziećmi i wszyscy mogliśmy podziwiać nowego członka rodziny na ekranie monitora. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, choć nie obeszło się bez komentarza Sary “Szkoda, że to nie siostra, bo nie będę miała z kim nosić sukienek balowych…”. Mama jednak zobowiązała się – póki co – towarzyszyć córeczce w różnego rodzaju przebierankach 🙂

Czas 9 miesięcy upłynął bardzo szybko. Spodziewaliśmy się, że Szymon urodzi się tydzień przed planowanym terminem (tak jak Jego rodzeństwo), ale On zdecydował się wyjść na drugą stronę brzucha 4 dni po terminie.

20 września 2010 roku, przed południem Magda była umówiona na zapis KTG w szpitalu na Karowej. Zapis wyszedł prawidłowy, jednak po zmierzeniu ciśnienia okazało się, że jest ono trochę za wysokie i mamusia została odesłana na izbę przyjęć. Tam powtórka KTG, powtórka mierzenia ciśnienia. Okazało się, że wszystko jest OK i można wracać do domu. Jednak tuż przed opuszczeniem szpitala Magda zauważyła, że zaczęły się skurcze – niezbyt bolesne, ale regularne. Więc znów KTG, badanie przez położną i decyzja “Zostaje Pani.” 🙂 Szybki telefon do Tomka, szybki telefon do dziadków i oczekiwanie na przyjęcie na oddział. Po godzinie 18:00 przebrani w odpowiednie stroje dumni rodzice przekroczyli próg sali porodowej 🙂 Bardzo miła położna i lekarka poprowadziły poród tak, że minął w atmosferze radości i intymności.

O godzinie 21:20 Szymon wypluskał z wód do uradowanych rodziców. Od początku był typem filozofa – zamiast się rozpłakać i rozwrzeszczeć – kontemplował w ciszy to co się dzieje, wtulił się w ramiona mamy, potem taty i zasnął 🙂 Dopiero kiedy został zabrany do kącika noworodkowego zaczął krzyczeć, że mu się to nie podoba 🙂

Szymon w dniu urodzenia ważył 4170g i mierzył 55cm.

Patron

Imię Szymon, znane też jako Symeon, w języku hebrajskim brzmiało *shime’on*, czyli “Bóg wysłuchał“. Było wyrazem wdzięczności za to, że Bóg wysłuchał modlitw o urodzenie syna. Mogło także znaczyć, że ludziom noszącym to imię Bóg szczególnie sprzyja.

Symeon jest prorokiem pełnym dobroci i cierpliwości. Zasłuchany w Ducha Świętego pełni swoje pobożności w świątyni: A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jego serce przepełnione jest nadzieją i oczekiwaniem. Używając języka św. Ignacego, możemy powiedzieć, że jest człowiekiem rozeznania. Wierny obietnicy, pewny, że Bóg dotrzyma słowa, przychodzi do świątyni, by spotkać zapowiedzianego Mesjasza. Nie zna dnia ani godziny. Niesie jednak w sercu obietnicę. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. I stało się. Nadszedł ów dzień. Bóg realizuje swoją obietnicę. Maryja i Józef przekraczają próg świątyni, wnoszą małego Jezusa. Symeon bierze Mesjasza w swoje objęcia i błogosławi Boga. Wie, że dzieje się coś niezwykłego, mówi: Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. Jezus – chwała Izraela, światłość Boga – taki mały i płacze. Po ludzku patrząc, Symeon pełen radości powinien skakać i cieszyć się, być ciekawym dorastania Jezusa. Tymczasem Symeon prosi Boga o śmierć. Chce odejść. To co było dla niego najważniejsze, dokonało się. Oczy starca ujrzały Mesjasza. Starzec przypomina Bogu obietnicę. Chce umrzeć, ale nie tak zwyczajnie, ta śmierć ma dokonać się w pokoju: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Czy to nie jest przynajmniej dziwne: Jezus, dawca życia, przynosi Symeonowi realizację obietnicy – śmierć? Staje się zwiastunem śmierci wyczekiwanej, jakby “odkładanej”, która wprowadzi Symeona w pełnię życia. Oto największy dar, jaki otrzymał prorok. Możliwość odejścia w pokoju. Pan jest pośród swego ludu. Izrael może wyjść z cienia. Symeon rozmawia z Maryją. Nie znamy ich rozmowy. Wiemy, że słowa proroctwa, które skierował w stronę Matki Dziecka nie są łatwe i muszą budzić niepokój i zakłopotanie.

źródło: www.psj.net.pl

Dodaj komentarz