Sara nam rośnie – zdecydowanie

Niezmiernie bawią mnie zwykle rzewliwe pogadanki na temat tego, jak to dzieci szybko rosną. Nieco mniej zabawne jest to, że to po prostu fakt, a dodatkowo z tych faktów, od których serce rodzica rośnie 🙂 Skoro wpis poświęcony Sarze, to dwa zdania o dwóch wydarzeniach należą się 🙂

Pierwsze dotyczy działalności artystycznej naszej Księżniczki. Różnych rzeczy przez ostatnie lata próbowała, w tym edukacji muzycznej na gitarze (co robi nadal), ale najwyraźniej widać, że szczególnie do gustu przypadł jej teatr. Tam spełnia się, pokonuje własne bariery i czuje jak ryba w wodzie. Chyba także dzięki tym zajęciom zyskuje na przebojowości, błyskotliwości – efekty widać również w życiu codziennym 🙂 Ostatnio Sara występowała w spektaklu świątecznym, który traktował z przymrużeniem oka okołoświąteczną krzątaninę, w której łatwo zagubić sens i oddać się w pełni sprawom drugorzędnym. Dosyć bezlitośnie rozprawiono się w tym przedstawieniu z wszechobecnym, przedświątecznym konsumpcjonizmem, a sceny, w których grały dziewczynki, były nader sugestywne i przekonujące. Ciekawe, skąd one to mają? 🙂 Dobrze oglądało mi się Sarę odprężoną, zadowoloną i “na miejscu”, a dodatkowo w tak fajnym przedstawieniu “z przesłaniem”.

2015_12_22_097711

Drugim tematem, który pochłania nas od wielu dni, są przygotowania do pierwszego, samodzielnego wyjazdu naszej Sarci na kilka dni zimowiska z gromadą skautów. Tego jeszcze w naszej rodzinie nie było, ale mam nadzieję, że powoli stanie się to udziałem każdego z naszych dzieci i dobrym środkiem do usamodzielnienia i dowiedzenia sobie samemu, że możliwe jest przeżyć bez rodziców i zadbać o swoje sprawy.

Sara bardzo przeżywa (szczególnie pozytywne) emocje związane ze zbliżającą się przygodą. Dziś nim wstaliśmy z łóżek ona już miała w pełni spakowany plecak na poniedziałkowy wyjazd. No i nawet prawie wszystko co potrzebne, było w tym plecaku. Po paru radach dodatkowych i obiecanym wsparciu rodzicielki, Sara wzięła się jednak do przepakowania bambetli w nieco większy plecak – ten pierwszy nie dał rady 😉 Późnym wieczorem Sara była już w pełni gotowa do jutrzejszego wyjazdu, a plecak po brzegi zapełniony tym co naprawdę niezbędne. Ciekawe, że i tak lżejszy niż do niedawna szkolny plecak wypełniony również tym co “niezbędne”. I jak tu, choćby na podstawie plecaka, tłumaczyć dzieciom, że bardziej powinny się uczyć niż myśleć o wyprawach z plecakiem w nieznane 🙂

Skaut na dzień przed pierwszym zimowiskiem wygląda tak:

2015_12_27_097924

Oczywiście zachęcam do odwiedzenia pełnej galerii grudniowej.

Dodaj komentarz