Dzieci rosną…

Dzisiejszego wieczora pomagałem Dawidowi w ćwiczeniach skrzypcowych. Nie jest to materia łatwa, a ćwiczenia – dosyć wymagające.

Jednym z nich był “pajączek”, który chodzi po pręciku smyczka. Polega to na tym, że smyczek trzyma się pionowo prawą ręką w chwycie podobnym do jego codziennego użytku i przebierając palcami trzeba go najpierw przesunąć w dół, a potem do góry – przez całą długość. Przy tym ćwiczeniu palce i dłoń szybką się męczą i tak też było z naszym Dawidem. Gdy zaczął się wyginać by jakoś odruchowo sobie pomóc nogą, brzuchem czy w zasadzie czymkolwiek w podtrzymaniu smyczka wypaliłem, że musi poradzić sobie bez opierania smyczka o brzuch ani pisiorka. Było to żartobliwe, ale chyba niefortunne 😉

Wszystkiemu przyglądała się Sara, która rezolutnie dodała “No, jak mu zesztywnieje, to sobie będzie mógł oprzeć”.

Widać dzieci obserwują u siebie więcej, niż nam się wydaje.

Dodaj komentarz