Świętokrzyski pamiętnik – dzień 10

Dzień ten, to dzień powrotu do domu. Myliłby się ten, kto sądzi, że nie sprzyja to niespodziankom 🙂 I nie mam tu na myśli niespodzianki w postaci opóźnienia w godzinie wyjazdu (co się stało oczywiście), ani korkach na drodze (także).

Ten dzień pozostawiliśmy sobie na uzupełnienie pamiątek i upominków dla najbliższych i z tą tylko myślą ruszyliśmy do kompleksu turystyczno-rozrywkowego. Część pamiątek jednak jest sprzedawana na parterze, w wejściu do starego młyna. Ja osobiście nie mogłem wyjść z podziwu z powodu tego co zobaczyłem. Normalnie chciałem tam zamieszkać 😉 I oczywiście odżałować nie mogłem, że aparat spakowaliśmy i zostawiliśmy w aucie. Otóż młyn ten pachniał i brudził ręce mąką, gdy się nimi dotykało starych sprzętów. Nie znam się na młynach (a i przewodnika nie było), więc nawet nie wiem, która maszyna za co odpowiadała i jaki był przebieg towaru wewnątrz – z góry na dół, czy z dołu do góry, czy może jeszcze jakoś poprzecznie? Młyn liczył, jeśli dobrze pamiętam, ze 4 (czy 5 – z antresolą) kondygnacji, mieścił wiele urządzeń, kanałów transportowych i raził przestrzenią i gabarytami urządzeń.

Pamiątką, którą stamtąd wywiozłem jest chęć powrotu i szczegółowego poznania tego, co zobaczyłem. Zdarzało mi się w przeszłości odwiedzać jakiś nieczynny młyn, ale tam wszytko było sterylne. Tutaj zadbano o to, by było to jakby naturalnie brudne w mące, rozsypanym ziarnie. W sumie ciekawe to zjawisko, że ktoś mógł tak to misternie przygotować (a może właśnie nie? może tak zostało od lat),bo sam wstęp jest nielimitowany, bezpłatny, tak jakby stragan z pamiątkami mieszczący się na dole zdobył przestrzeń w starym młynie metodą lewackich squattersów 😉 To jest zdecydowanie piękne wspomnienie, które pielęgnuję z ostatniego dnia.

Pozostały czas tego wyjazdu minął nam nadspodziewanie przyjemnie. W miarę fajna podróż, odwiedziny u dziadków, którzy uraczyli nas znakomitym obiadkiem i powrót do domu, słodkiego domu.

PS.

Słodki ten dom jednak opuściliśmy i koniec pamiętnika powstaje w Toruniu. Tu już nie będę taki szczegółowy – może poświęcę jeden wpis na zachwalenie hotelu, kilka atrakcji turystycznych i wybranych lokali gastronomicznych oraz pewnego odkrycia… O tym jednak innym razem  🙂

Dodaj komentarz