Życie płynie. Szymon jest zdrowy, Dawid ciągle chory. Dodatkowo Tomek i ja czekamy na totalny rozkład, bo nie czujemy się najlepiej. Dziś u Dawida w grupie jest impreza z góralami, ale nie uda nam się wybrać, bo boimy się, żeby Dawidowi wyjście nie zaszkodziło.
Patrzę właśnie za okno i dostrzegłam karmnik, który w weekend zamontowaliśmy na balkonie. Karmnik wypasiony – trójkolorowy 😉 Jednak ptaszki gardzą bułeczką i słoninką, bo niczego nie ruszyły. Wolą głodować – ich sprawa.
Jutro mamy imprezkę mikołajkową u Sary w grupie. Sara razem z koleżanką ma mówić wierszyk przez mikrofon. Jestem ciekawa jak to będzie. Czy Sara będzie miała dostatecznie dużo odwagi żeby to zrobić? Mam nadzieję 🙂
Z innej beczki: Dawid tęskni za Dzikusem – mówi to codziennie, modli się, żeby Pan Jezus opiekował się nim w niebie. Sara natomiast bardzo przejmuje się innymi rzeczami. Kilka ostatnich dni na modlitwie prosiła, by Dawidek i Hania (koleżanka, która miała operację) byli zdrowi. Wczoraj Hania była w przedszkolu – a miało jej nie być przed świętami. Sara bardzo się ucieszyła, że Pan Bóg wysłuchał jej prośby 🙂 Nadal Sara dzielnie chodzi z Tatą na Roraty (ja z chłopakami zostaję w domu). Czasem zasypiają, jak dziś, a wtedy Sara się spina i smuci. No cóż, zmęczenie czasem jest silniejsze niż wola wstania. Skąd ja to znam ? 😉
Oprócz tego u nas mnóstwo spraw na głowie, czasu na wszystko za mało, ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzimy 🙂
oo, Szymon zdrowy – suuper! teraz trzymamy kciuki za Dawida 🙂 i za Sarę i jej wierszyk mówiony do mikrofonu! 🙂
buziaki!!!